JAK KUPOWAĆ AUTO
i nie wpaść na minę…

Zacznijmy od tego, że planując zakup samochodu używanego, nie nastawiajmy się na tak zwane okazje. Takowe – jeśli nawet bywają – są to bardzo sporadyczne przypadki. Szansa na to, że uda nam się znaleźć auto używane w stanie wzorowym, jest bardzo duża. Jeśli jednak do tego dodamy, że takie auto będzie kosztować dużo taniej niż podobne auta z tego samego modelu i rocznika, musimy zdać sobie wówczas sprawę, że obie rzeczy prawie nigdy nie idą ze sobą w parze.

Nie warto nastawiać się i przede wszystkim nie warto wierzyć bezkrytycznie, że sprzedający z pewnością chce nas usatysfakcjonować, obniżając bardzo mocno cenę oferowanego pojazdu. Skoro pojazd jest tak idealny, to nieracjonalne byłoby zaniżanie ceny, ponieważ taki egzemplarz wystawiony nawet w wyższej od średniej cenie, z pewnością bardzo szybko by się sprzedał. Sprawa kolejna – kierujmy się przy zakupie rozumem, a nie emocjami. Nie dajmy po sobie poznać, że bardzo zależy nam na tym egzemplarzu, ponieważ zniechęci to sprzedającego do jakiejkolwiek negocjacji ceny.

Wybór marki, modelu, wyposażenia, silnika

Tak szerokie pole manewru mamy praktycznie tylko wówczas, gdy chcemy zamówić nowy
samochód w salonie. Tu rzeczywiście mamy pole do popisu i mamy możliwość wybierania: od wersji
wyposażenia począwszy, poprzez wymarzoną wersję silnika, na kolorze nadwozia i rodzaju tapicerki
skończywszy. Planując jednak kupić auto używane, mamy z pewnością z góry określony budżet,
w którym musimy się zmieścić. Nawet jeśli pojazd kupujemy na kredyt, również wówczas mamy
założony limit, do którego będziemy poszukiwać auta używanego. W tym miejscu pojawia się pierwszy poważny błąd popełniany przez kupujących. Nastawiają się oni nazbyt często na konkretny model samochodu i konkretną wersję silnikową, najczęściej kierując się przywiązaniem do marki lub opinią zaufanego „doradcy” (z reguły ktoś z rodziny albo z kręgu najbliższych znajomych).

Sami spotkaliśmy się z sytuacją, gdy nasz ekspert zajmujący się zawodowo motoryzacją odradzał
zakup konkretnego samochodu osobie z kręgu swojej rodziny. Osoba ta nie posłuchała niestety opinii fachowca (jak to w rodzinie bywa) i na oględziny pojazdu pojechał kolega z pracy, a był nim… nauczyciel geografii, który na samochodach kompletnie się niestety nie znał. Stwierdził, że auto jest dobre i oczywiście doradził zakup, który został sfinalizowany. Do dzisiaj nie wiemy co kryło się pod pojęciem „dobre”, którego użył nasz „doradca”. Pierwszym problemem była już sama cena pojazdu. Sprzedający zauważył od razu (a była to osoba, która co prawda nie zajmowała się zawodowo sprzedażą aut, ale dorabiała sobie poprzez sprowadzanie aut z Niemiec), że zarówno Pani zainteresowana autem, jak i „doradca” jej towarzyszący, kompletnie nie znają się na samochodach.

Z tego powodu cena auta od razu nie podlegała żadnej negocjacji, a określona wstępnie przez sprzedającego była mocno zawyżona. Dodajmy przy tym, że osobę sprzedającą auto znał osobiście wspomniany „doradca” i bardzo ją polecał. Auto zostało finalnie nabyte za kwotę 16500 PLN, gdy
podobne egzemplarze – tyle że w znacznie lepszym stanie i w lepszym wyposażeniu – kosztowały
wówczas w granicach 13000-14000 PLN i to „wyjściowo”. Nabyty egzemplarz okazał się pojazdem
dość mocno wyeksploatowanym i zniszczonym.

Elementy blacharskie nie wykazywały co prawda szpachlowania, ale niektóre z nich z pewnością
były wymieniane – czym świadczył zupełnie inny odcień lakieru tych elementów. Wyposażenie tego
samochodu było już jak na owe czasy (sytuacja miała miejsce kilkanaście lat wstecz) spartańskie. Nie
było w nim klimatyzacji, elektrycznie sterowanych szyb czy lusterek. Z wyposażenia dodatkowego
auto posiadało jedynie ogrzewaną tylną szybę i aluminiowe felgi – niestety też podniszczone
i w dodatku z oponami do natychmiastowej wymiany. Pod względem mechanicznym, auto wymagało na wstępie wykonania dużego przeglądu wraz z wymianą elementów eksploatacyjnych układu hamulcowego.

Generalnie auto było bardzo zaniedbane przez poprzedniego właściciela. Koszty dodatkowe po zakupie były w tym przypadku spore. Co ciekawe, właścicielka była zachwycona, że udało jej się nabyć tak „dobry” samochód, który doradził kolega z pracy, poświęcając swój prywatny czas na pomoc przy zakupie i oględzinach. Dodajmy jeszcze, że auto co chwilę wymagało wizyt w serwisie, aby usuwać stopniowo wszelkie pojawiające się w trakcie dalszej eksploatacji niedomagania.

Aby uniknąć takich wątpliwych chwil zachwytu po zakupie auta używanego, racjonalnie trzeba
najpierw dokonać wyboru co tak naprawdę kupić i na co w sposób właściwy przeznaczyć swoje ciężko zaoszczędzone pieniądze. Sugerujemy z naszego doświadczenia, aby zmienić podejście i mając zwłaszcza niezbyt wygórowany budżet, nie nastawiać się na konkretny model, a już z pewnością nie na konkretny kolor lub wyposażenie.

Dlaczego? – przede wszystkim dlatego, że w taki sposób bardzo zawężamy sobie możliwości kupna auta. Jeśli – przykładowo – na popularnym portalu ogłoszeniowym wskażemy markę, model i generację pojazdu, w przypadku popularnego modelu uzyskamy około 1000 ofert (sprawdziliśmy to na konkretnym przykładzie). Gdy wpiszemy konkretny rocznik, ilość ofert spadła już do niecałych 150. Gdy wskażemy dodatkowo ramy przebiegu, wyszukiwarka wskazała nam… już tylko 13 ofert, zaś po wpisaniu koloru – jedno ogłoszenie. Zatem chodzi o to, że im więcej zastosujemy filtrów (kryteriów wyszukiwania przez nas przyjętych), bardzo mocno zawężamy pole poszukiwań. W takim przypadku praktycznie zawsze pominiemy auta, które faktycznie będą godnymi uwagi i zarazem mogłyby stanowić dobry dla nas wybór.

Pamiętajmy o tym, że jeżeli zależy nam jednak na klimatyzacji (można ją dołożyć niemal do
każdego samochodu, ale koszty takiej operacji niekiedy przerosną wartość pojazdu), szukajmy auta,
które jest w nią wyposażone i oczywiście klimatyzacja jest sprawna – koszty potencjalnych napraw
bywają wysokie. Jeśli jednak za wszelką cenę chcemy kupić auto zielone, zdecydowanie zrezygnujmy z takiego kryterium wyboru. Zielone owszem, zapewne znajdziemy wśród poszukiwanych kandydatów, ale być może będzie ono – poza ładnym wyglądem – wymagać sporych nakładów serwisowych. Obok może stać auto niebieskie i w bardzo dobrym stanie zarówno technicznym jak i blacharskim ale przez dziwne kryteria przyjęte wcześniej, zwyczajnie je pominiemy. Tak w przypadku chęci zakupu dobrego auta używanego robić nie można.

Poniżej wskazujemy ciekawy przykład bardzo zadbanego krajowego samochodu, który
sprzedawany był przez prywatną osobę poprzez kartkę wywieszoną za szybą auta. Auto pochodziło
od pierwszego właściciela, który zakupił je w polskim salonie. Regularnie było sprzątane wewnątrz,
a nadwozie myte i pielęgnowane. Lakier zabezpieczany był okresowo woskiem – stąd jego
rzeczywiście doskonały stan. Pojazd Ne posiadał nigdzie nawet najmniejszej korozji. Tapicerka foteli
wyglądała czysto i bardzo estetycznie – podobnie jak całe wnętrze samochodu. Co ważne – całe
wyposażenie elektryczne działało bez zastrzeżeń, a wersja wyposażenia była całkiem bogata. Cena
wydawała się atrakcyjna, ponieważ była wyraźnie niższa niż średnia tego rocznika. Wydawałoby się,
że okazja jak nic, ale czy na pewno? Zobaczymy za chwilę, dlaczego nie warto kupować wyłącznie oczami. Dodajmy przy tym, że pomimo wad mechanicznych, które auto posiadało, po dalszej
negocjacji ceny, był to egzemplarz zdecydowanie godny uwagi, ale oczywiście mając na uwadze fakt, że pojazd po zakupie będzie wymagał większych napraw niż tylko wymiana filtrów, oleju czy napędu rozrządu.

Jak sprawdzić stan pojazdu

Zatem jak kupować auto używane i czy poradzimy sobie sami, jeśli nie mamy odpowiedniej
wiedzy technicznej. Generalnie odpowiedzi są dwie. Sami sobie ze wszystkim możemy poradzić, ale musimy mieć przynajmniej podstawową wiedzę na temat budowy samochodu. Drugi wariant to zakup auta w naszym komisie, gdzie nasi przeszkoleni pracownicy odpowiedzą w sposób rzetelny na każde pytanie odnośnie stanu technicznego, jak i blacharskiego pojazdu, którym jesteśmy zainteresowani. Jeśli chodzi o zabieranie ze sobą tak zwanych „doradców”, warto pamiętać, że fakt posiadania przez znajomego samochodu nie oznacza, że będzie on rzeczywiście potrafił właściwie ocenić stan pojazdu, którym jesteśmy zainteresowani. Często taki „doradca” odradzi nam zakup auta, które będzie miało lakier z naturalnymi śladami użytkowania, ale będzie bezwypadkowe i tym samym bezproblemowe, a podpowie, aby zakupić auto, które na zdjęciach w ogłoszeniu pięknie się błyszczy. Wielokrotnie tacy „doradcy” zniechęcali klienta u nas do zakupu auta w pełni sprawnego, bezwypadkowego i co najważniejsze – nieprzygotowywanego w sposób sztuczny do sprzedaży.

Słyszeliśmy wypowiedzi „doradców” typu: nie bierz tego auta, bo lakier się nie błyszczy, to pewnie ma ogromny przebieg. To kompletny wyraz niewiedzy, ponieważ auto nawet ze stosunkowo niewielkim przebiegiem może mieć brudny i niezadbany lakier, który dopiero po gruntownym czyszczeniu odzyska kolor. Taki matowy lakier często potwierdza jedynie oryginalny stan samochodu. Ale o tym trzeba wiedzieć. Taki „doradca” nie zauważy przy tym praktycznie najczęściej, że może mieć do czynienia z pojazdem, który został pospawany z kilku kawałków, ale za to posiada pięknie polakierowane nadwozie, kryjące pod spodem tonę szpachli, która za chwilę zacznie pękać. Niestety tak bywa, że super znawcy doradzą zupełnie nie tak jak potrzeba. Później to my będziemy mieli problemy i koszty, a nie nasz „doradca”. Jeśli rzeczywiście zależy nam na tym, aby inna osoba chłodnym okiem spojrzała na auto, które zamierzamy nabyć, skorzystajmy z pomocy osób, które naprawdę na tym się znają, a nie tylko dużo krzyczą, a nic z tego nie wynika sensownego. Są też na rynku wyspecjalizowane firmy, które świadczą usługi weryfikacji stanu pojazdu przed zakupem i z pewnością takie firmy będą działać obiektywnie.

Karoseria

Oględziny warto rozpocząć od analizy szczelin pomiędzy poszczególnymi elementami karoserii.
Jeśli w jedną szczelinę wchodzi palec, zaś druga jest tak wąska, że dwa elementy wręcz o siebie
obcierają, z pewnością w taki sposób nie poskładano tego w fabryce. Kolejnym etapem jest pomiar
powłoki lakierniczej. Najlepiej wykorzystać w tym celu miernik grubości lakieru z ruchomą głowicą na końcu sondy, który pozwala prowadzić dokładne pomiary we wszelkich zakamarkach blacharskich. Starajmy się przykładać miernik w miarę możliwości w niewielkich odstępach, aby wychwycić ewentualne miejsca spawów i zamaskowanych warstwą szpachli. Przykładanie miernika co metr nie ma sensu. Nie zrażajmy się, że dany element jest powtórnie lakierowany – to nie stanowi najczęściej większego problemu, bo przecież drobne szkody (obcierki, „parkingówki”) w autach używanych często się zdarzają.

Niepokój powinny budzić miejsca wykazujące grube warstwy szpachli. Jeśli znaleźliśmy takie miejsce, ale tylko na niewielkim odcinku jednego elementu, najczęściej nie będzie tragedii, a jedynie pole do możliwości dalszej negocjacji ceny. Jeśli jednak powierzchnie szpachlowane są znaczne i co gorsza – występują niemal na wszystkich elementach nadwozia – z takiego pojazdu zdecydowanie lepiej zrezygnować. Taki stan rzeczy może wskazywać na powypadkową przeszłość auta i co najważniejsze – na niezbyt fachowo przeprowadzone czynności naprawcze. Nawet jeśli cena jest atrakcyjna, nie warto takiego auta kupować, ponieważ nikt nie zagwarantuje jego dalszej bezpiecznej i bezawaryjnej eksploatacji. Do tego dojdą jeszcze w przyszłości ogromne problemy z odsprzedażą takiego pojazdu i znaczną dalszą utratę jego wartości. Jeśli jednak nadal chcielibyśmy taki pojazd zakupić (być może jest unikatowy), niezbędne jest poddanie go szczegółowym oględzinom w wyspecjalizowanym serwisie, aby poznać jak najwięcej szczegółów odnośnie usterek nadwozia, które zostały naprawione przy pomocy szpachli. Pamiętajmy o tym, że ryski, czy delikatne wgniecenia są naturalnym efektem tego, że auto jeździ i takie przypadłości nie powinny nas zrażać do zakupu konkretnego egzemplarza.

Progi i podłoga

Niezbędna czynność przed zakupem to weryfikacja stanu progów (zwłaszcza od spodu – od
strony wewnętrznej) i podłogi pojazdu. Najlepiej czynności te prowadzić na podnośniku warsztatowym lub z kanału. Schylając się, również można takiej wstępnej weryfikacji oczywiście dokonać.

Pamiętajmy, że z zewnątrz auto może pięknie się prezentować, ale co z tego, jak progi będą
skorodowane, a podłoga auta – dziurawa. Korozja na błotniku przednim czy na drzwiach nie jest
groźna (patrz wcześniejsze zdjęcie), ponieważ te elementy można łatwo wymienić. Wymiana progów to już nie mniej niż 2000 PLN, zaś naprawa podłogi, może być liczona w tysiącach złotych, a przy aucie wartości kilku tysięcy złotych, może być to po prostu czynność nieopłacalna.

W przypadku oceny stanu progów i podłogi samochodu warto skorzystać z pomocy osoby, które
na tym się znają. Taką pomoc bez problemu uzyskamy u pracowników naszego komisu, którzy
w sposób rzetelny przedstawią stan wspomnianych elementów.

Warto pamiętać, że jeśli podłoga samochodu nie budzi zastrzeżeń, naprawa (wymiana) progów – poza oczywiście kosztami takiej usługi – jest możliwa do wykonania bez problemów. Przykładowo – kupując samochód Citroen Xsara Picasso, trzeba szczególną uwagę zwrócić na stan progów, ponieważ mają one tendencję do korodowania w przednich częściach. Jednakże dokonanie ich wymiany w profesjonalnym zakładzie blacharskim gwarantować będzie dalszą bezproblemową eksploatację tego popularnego i zarazem bardzo funkcjonalnego samochodu. W wielu egzemplarzach taka operacja już została przeprowadzona i wówczas wystarczy sprawdzenie, czy naprawę wykonano prawidłowo.

Zajrzyj do środka

Kolejnym etapem weryfikacji, jest sprawdzenie stanu wnętrza pod względem wizualnym, ale także
mechanicznym. Sprawdźmy działanie wszelkich przyrządów, elektrycznych szyb, lusterek, nawiewów, itp. Oceńmy, czy zużycie foteli, kierownicy, czy dźwigni zmiany biegów odzwierciedla przebieg auta. Tu jednak trzeba zachować umiar, ponieważ niektóre samochody, w których zastosowano słabsze jakościowo materiały, już po 80-90 tys. km przebiegu, mogą wykazywać wyraźne ślady użytkowania. Jeśli jednak nabywamy auto lepszej jakości, licznik wskazuje 230 tys. km, zaś kierownica jest „łysa”, podobnie jak przetarte fotele itd., możemy z dużą dozą dokładności podejrzewać, że rzeczywisty przebieg jest przynajmniej dwukrotnie większy.

Pamiętać musimy o tym, aby nie działać pochopnie. Jeśli auto nie miało większych przygód blacharskich, wpływających potencjalnie na dalszą jego bezpieczną eksploatację, niedziałająca – przykładowo – elektrycznie podnoszona szyba, nie musi od razu zniechęcać nas do zakupu. Warto jednak zweryfikować, czy usterkę można tanio naprawić. Jeśli tak, a podstawowe podzespoły pojazdu, jak silnik, skrzynia biegów, sprzęgło czy hamulce działają poprawnie, warto autem się zainteresować. W przypadku niektórych jednak marek samochodów, naprawa z pozoru drobnego defektu może kosztować dość sporo i jest zarówno czasochłonna jak i pracochłonna. Przed zakupem konkretnego pojazdu, warto taki szczegół sprawdzić, aby nie okazało się później, że usunięcie z pozoru błahego drobiazgu, pochłonie majątek.

Silnik i jazda próbna

Przyszła pora na uruchomienie silnika. Powinien on po uruchomieniu pracować równo i bez
„dławienia się”. Niedopuszczalne są wydobywające się z rury wydechowej kłęby dymu barwy
niebieskiej, który świadczy o ogólnym wyeksploatowaniu jednostki napędowej lub o innej, ale poważnej usterce, której usunięcie może być bardzo kosztowne. Z kolei czarne kłęby dymu w silniku wysokoprężnym mogą świadczyć o usterce turbosprężarki, pompy, wtryskiwaczy, filtra DPF lub też nieprawidłowych ustawieniach silnika. Naprawa każdego w tych elementów również może kosztować dość sporo – zwłaszcza, gdy usterki są wynikiem wielu lat zaniedbań i pozornych oszczędności. Powiedzenie typu „Diesel musi dymić” kompletnie nie ma zastosowania w praktyce i jest tylko mitem.

Wiele usterek wykryjemy podczas jazdy próbnej, z której nie warto rezygnować. Ruszając
z miejsca, pojazd nie powinien szarpać. Jeśli po próbie przyspieszania, silnik wkręca się co prawda na obroty, ale auto nie przyspiesza, może to świadczyć o zużyciu sprzęgła – lub nawet o usterce skrzyni biegów. Każdy bieg powinien wchodzić bez zgrzytów, a po mocniejszym naciśnięciu gazu, nie ma prawa samoczynnie przełączyć się na pozycję biegu jałowego („luzu”). Ze skrzyni biegów nie mogą wydobywać się głośne dźwięki jak np. wycie. Może to wskazywać na usterkę lub duże zużycie skrzyni. Podczas jazdy próbnej weryfikujmy wskazania wskaźników, tj, temperatury płynu chłodniczego, kontrolek itp., a także działanie systemu ogrzewania i wentylacji.

Zatem reasumując – zawsze zaczynamy od weryfikacji nadwozia, czyli stanu blacharskiego i powłoki lakierniczej. Następnie sprawdzamy stan wnętrza – w tym bagażnika, w którym staramy się zajrzeć pod wykładzinę, aby obejrzeć stan blach – czy jest fabryczny, czy może podłogę naprawiano lub jest skorodowana.

Przechodzimy teraz do komory silnikowej, sprawdzając stan wizualny i szukając ewentualnych
wycieków oleju.

Następnie uruchamiamy silnik i weryfikujemy jego pracę. Jeśli do tej pory wszystko wydaje się być
w porządku, realizujemy jazdę próbną. Jeśli i ten etap wypadł pomyślnie, czas przejść do negocjacji
ceny i finalizowania zakupu wymarzonego samochodu. Kupując auto u nas, po otrzymaniu faktury, nie mamy obowiązku składania deklaracji PCC3 od czynności cywilno prawnych. Musimy auto jedynie ubezpieczyć w wybranym przez siebie towarzystwie, wypowiadając polisę OC, którą otrzymaliśmy po zakupie lub kontynuować dotychczasowe ubezpieczenie polisy, którą od nas klient otrzyma. Wybór w tej kwestii należy oczywiście do klienta. Ostatnia czynność formalna to wizyta w wydziale komunikacji w celu zgłoszenia nabycia auta i dokonania przerejestrowania zakupionego pojazdu na siebie.

Zaniedbanie zgłoszenia nabycia pojazdu wiąże się z karą finansową, której nie uda się uniknąć. Kara jest dotkliwa i dochodzi do 1000 PLN!

Pamiętajmy, że chcąc, aby używane auto odwdzięczyło się pełną sprawnością przez długi czas,
należy regularnie weryfikować jego stan techniczny i wykonywać na bieżąco wymianę zużytych
podzespołów, aby nie dopuszczać do kumulowania się usterek. Po zakupie praktycznie zawsze należy dokonać podstawowej obsługi startowej, a więc wymienić przede wszystkim olej, płyn w układzie chłodzenia, płyn hamulcowy, filtr oleju, paliwa, powietrza, kabinowy, a także kompletny rozrząd przy napędzie za pomocą paska zębatego (w przypadku łańcucha, należy dokonać weryfikacji poprawności jego pracy).

W silniku benzynowym warto ocenić stan świec zapłonowych (w razie potrzeby je wymienić) oraz pozostałych elementów układu zapłonowego.

W Dieslu trzeba z kolei zweryfikować stan świec żarowych, aby uniknąć potencjalnych kłopotów z rozruchem w niskich temperaturach. Weryfikacji należy poddać również stan klocków i tarcz hamulcowych, a także – o czym wielu właścicieli aut zapomina – stan przewodów hamulcowych. W razie potrzeby wymieniamy niezbędne elementy. Koszty takiego pierwszego większego przeglądu może i nie będą małe (i należy uwzględnić je zawsze w budżecie), ale za to taki przegląd wystarczy na co najmniej rok w przypadku płynów eksploatacyjnych i filtrów, a w przypadku rozrządu i hamulców – na kolejne kilkadziesiąt tysięcy kilometrów.

Mamy nadzieję, że nasze porady przyczynią się do tego, aby zakup wymarzonego samochodu
stał się dla naszych klientów bezstresowy i przyniósł długotrwałe zadowolenie i radość z nowego nabytku.

Przy tym zapraszamy do naszego komisu, gdzie każdy zawsze znajdzie coś dla siebie, a nasi pracownicy chętnie pomogą przy wyborze odpowiedniego samochodu. Wyróżnia nas jakość, profesjonalizm, rzetelność i to, że zawsze staramy się prezentować naszym klientom rzetelny stan oferowanych przez nas pojazdów!